Bieganie po schodach to specyficzne zawody. Nie wymagają szczególnych przemyśleń na trasie, szybko się kończą, brak widoków po drodze i praktycznie nie ma kibiców. Na pewno się nie zgubimy. Wydaje się to kwintesencją nudy.
Nic bardziej mylnego. Wysiłek podczas wbiegania nie przypomina niczego z ulicy. Nawet start na 1000 metrów tak nie "ryje" płuc jak schody. Na górze satysfakcja jest ogromna, a wyprzedzanie nieco wolniejszych zawodników daje niezwykłą adrenalinę.
Na Rondo 1 już wbiegałem. Jet to 37 pięter w centrum Warszawy. Budynek tuż obok wyjścia z metra, stacja ONZ. Gdy się spojrzy w górę stojąc przy ścianie budynku, aż trudno uwierzyć, że w ciągu kilku minut dotrę na jego szczyt.
Biuro zawodów usytuowane jest na piętrze. Wszystko zorganizowane perfekcyjnie. Pakiety, depozyty. Niewielka kolejka i już odbieram numer.
Jeszcze tylko przebrać się, krótka koncentracja i na rozgrzewkę. Im krótszy i intensywny wysiłek, tym rozgrzanie powinno być intensywniejsze.
W tym roku jeszcze na schodach nawet nie trenowałem, więc ten bieg będzie jedynie spacerem. Nie nastawiam się na wyplucie płuc. Jeszcze nie ta pora.
Start odbywa się na parterze, biegniemy pojedynczo, puszczani przez sędziego w równych odstępach czasowych. Zapobiega to tłokowi na klatce schodowej. Kilka metrów prostej i 37 pieter w górę, gdzie po przebiegnięciu przez jakieś pomieszczenie techniczne wbiegamy na metę. Tu rozlega się wspaniały widok na Warszawę. Można tez paść na materac, ale ja tym razem nie byłem bardzo zmęczony. Zjazd na dół windą i koniec zabawy Czas 6 minut 15 sekund. Ponad minuta gorzej niż rok temu.
Zdjęcia dzięki
Stopka piwna:
Dzisiaj same porażki piwne:
Double Hop Monster - browar Greene King U.K. Nieprzyjemny zapach taniego szampana, alkoholowe zarówno w smaku jak i aromacie z zalegającą goryczką.
St Edmund's z tego samego browaru. To samo tylko bez goryczki.
Jasny Grom z Peruna - Straszna kanaliza. Zlew!
Na dodatek kupiłem Sabat Czarownic Peruna. A przecież nie cierpię pszenicznych.